Jaka powinna być atrakcyjna kobieta?
Idą święta i to właśnie świąteczna atmosfera skłoniła mnie do pewnych refleksji odnośnie kobiecej cielesności…
No to zacznijmy od początku…
W mojej głowie brzmiała rano zasłyszana, świąteczna piosenka „we wish you a merry christmas, we wish you a merry christmas…”, na kartce przygotowana lista świątecznych potraw, prezenty zamówione, choinka niemal ubrana…nic tylko napawać się świąteczną atmosferą…
Wszystko było, jak należy, dopóki coś, a raczej ktoś, po raz kolejny tego dnia, nie przerwał mojej przedświątecznej sielanki…To była ona… seksowna pani mikołajowa (w tej roli Irina Shayk) atrakcyjna kobieta wyginała się przede mną, odziana w skąpą bieliznę. Powiedzcie, jak tu rozkoszować się marzeniami o pysznościach, wyczekiwać na te smakołyki, kiedy na ekranie widzisz takie cudo. Autorzy kampanii mogliby okazać trochę miłosierdzia dla przeciętnych kobiet i odziać ją w coś bardziej przyzwoitego. Przecież jak na nią patrzę to mi się fałda na brzuchu prostuje…
Zatem jakie merry christmas…, a tym bardziej jaki happy New Year…, skoro po ostatniej ciąży został mi jeszcze co najmniej rozmiar zapasu, do Nowego Roku nawet skalpel Ewy mi nie pomoże, jedynie może mnie zabić…
Żeby normalnie (apetycznie) spędzić święta trzeba coś przedsięwziąć
Mam dwie możliwości:
- Pozbyć się telewizora na okres przedświąteczny, co by nie zadręczać się widokiem miss perfect i innych idealnie wyprofilowanych ciał.
- Znaleźć dowód na to, że Pani perfekt nie do końca jest taka perfekt, jak się wydaje.
Nie byłabym sobą gdybym nie podjęła tego wyzwania. Pewnie myślicie, że punkt drugi nie ma szans na powodzenie? Jakie nie ma szans…? Musimy znaleźć dowody, bo punktu pierwszego nie mogę zrealizować, gdyż mój pierworodny by mi tego nie wybaczył.
Zatem do dzieła…poprawmy sobie humor.
Czy mężczyźni naprawdę uważają szczupłe kobiety za bardziej atrakcyjne?
Otóż ku pokrzepieniu mojego serca wyniki badań wskazują, że tak nie jest. Mężczyźni nie uważają bardzo szczupłych kobiet za atrakcyjne (no umówmy się, że Irina nie jest baaardzo szczupła – jest szczupła w sam raz „Wrrr”). Jak się dobrze zastanowić to rzeczywiście, nie widziałam heteroseksualnego faceta z magazynem Vogue w ręce, który zachwycałby się tymi ultra cienkimi modelkami, prezentującymi najnowsze kolekcje na paryskich wybiegach. Nie są one podobne od tych kobiet, które zamiast po wybiegach chodzą po dziurawych chodnikach.
Oki, modelka z Vogue może nie, ale ta z Playboya, albo z Mens Helth?
Rzeczywiście to już inna waga nie piórkowa, ale już kogucia. Te damy z rozkładówek są rzeczywiście postrzegane jako atrakcyjne, mężczyźni chętnie zawieszają na nich oko. Jednocześnie owe panie nieco przypominają swą posturą normalne istoty płci żeńskiej. Analiza BMI wykazała nawet, że u modelek (po odjęciu wagi sylikonów) średnio BMI wynosi 18-19, natomiast młode Europejki mają BMI poniżej 20.
No tak, ale to mnie jakoś nie pociesza, bo ja nie jestem już najmłodszą Europejką, a moje BMI poniżej 20 raczej już nie spadnie…
Rozumiem, że wychudzona kobieta przechodzi do lamusa…i co dalej?
Badania wykazały, że dla facetów nie liczy się nasz rozmiar, to co istotne z ich punktu widzenia, to proporcje między talią a biodrami = około 0,7. Najbardziej pożądana jest figura klepsydry i kobiece krągłości. Dowiedziono również, że faceci w zależności od swoich zamierzeń stosują różne kryteria oceny kobiecej atrakcyjności. Dla romansu czy przelotnego związku wybierają kobiety przypominające silikonowe lalki barbie. Wybierając partnerki życiowe oceniają intelekt, osobowość również urodę, ale ta ma drugorzędne znaczenie.
Zaczyna brzmieć kobieco?
Jak się okazuje, to my – kobiety robimy więcej szumu niż to wszystko warte. Niestety, wiele z nas twierdzi, że mężczyźni za bardziej atrakcyjne uważają szczupłe babki. Co jak widzicie nie jest prawdą.
Dodatkowo, nie dowierzamy, że nasz tłuszczyk może być dla nich atrakcyjny. Oczywiście wolimy myśleć, że szczuplejsza = piękniejsza.
Skoro ten tłuszcz jest dla nich taki fajny, to zastanówmy się, dlaczego…?
Ewolucja nie pozostawia złudzeń – mężczyzna oceniając atrakcyjność swojej partnerki życiowej bierze pod uwagę jej predyspozycje do bycia matką i zdrową opiekunką jego potomstwa – chce przekazać swoje geny w dobre Hmm…ręce. (hahaha, jeszcze maczuga w rękę, kość w nos i niech mnie za włosy do jaskini zaciągnie).
Tłuszczu się uczepiłam, bo mi go nie brakuję i chcę mieć argument, dlaczego jest tam, gdzie jest w obecnej chwili, no i pozostanie tam przynajmniej do Nowego Roku.
Znalazłam również badania, których wyniki wskazują na ilość preferowanego tłuszczu. Cóż takiego wywnioskowano? Mianowicie to, że mężczyźni zdecydowanie wolą kobiety, które mają sporo tłuszczu w organizmie (około 30 procent ich masy ciała). Jednak to nie tak, że skumuluje się on na ramieniu i wszystko będzie fajnie… musi on być rozprowadzany w sposób „szczególny”: bardzo mało w talii (no maści los – a może być tam mało??), o wiele więcej w biodrach, pośladkach i udach – tworząc w ten sposób figurę klepsydry.
No to tłuszczu możemy mieć tyle co niedźwiedzie zapadające w stan hibernacji bądź wieloryby pływające w lodowatych wodach… byle tylko rozłożony w odpowiednim miejscu…
Skąd się bierze obsesja bycia fit
Wiadomym jest, że to media kreują określony wizerunek kobiety – perfekcyjnej. Spełniającej się zarówno w domu, w pracy no i w łóżku… W prasie lansowane jest hedonistyczne podejście do życia – idealne mieszkanie, idealny kot, idealna praca, przyjaciele i oczywiście idealne ciało wbite w idealnie skrojoną sukienkę, a wszystko to uwieńczone idealnym selfie na Instagramie.
Każdy ma wolny wybór, oczywiście o ile ten wybór jest naprawdę wolny – a nie z góry narzucony przez określone medialnie standardy.
Branża modowa powoli zmienia podejście do kanonu kobiecości. Dotychczas były to bardzo smukłe, wychudzone dziewczyny. Dlaczego takie? Ponieważ jest to łatwiejsze i tańsze w produkcji odzieży, na szczupłych, chłopięcych sylwetkach łatwiej jest zaprezentować ubranie, nic się nie marszczy, wisi jak na wieszaku. Poza tym przyczyna może leżeć również w orientacji seksualnej projektantów, którzy wolą chłopięce figury więc je promują.
Warto wsponieć, że postrzeganie kobiecej atrakcyjności uwarunkowane jest również kulturalnie. W różnych częściach świata, różne aspekty kobiecego ciała pojmowane są jako piękne. O tym napiszę niebawem.
Na koniec jeszcze jedno pocieszające spostrzeżenie…
W jednym z badań nad atrakcyjnością, mężczyźni częściej zatrzymywali się by zabrać na stopa kobietę o naturalnym wyglądzie i naturalnym biuście. Pocieszające prawda?? Niezależnie od pobudek, którymi kierowali się panowie…
Trochę bardziej serio…
Abstrahując od panów i ich preferencji, najważniejsze, żebyśmy my czuły się dobrze we własnej skórze. Najważniejsze jest dobre samopoczucie, zdrowie i umiar we wszystkim. Nie dajmy się zwariować. Przecież my w odróżnieniu od zawodowych modelek nie pracujemy całymi dniami nad swoim wyglądem, nie prowadzimy zbilansowanej diety i nie traktujemy swojego ciała, jako narzędzia do zarabiania pieniędzy. Całe szczęście, że tak jest. Przecież to nie wygląd nas definiuje, nie decyduje o tym jakie jesteśmy oraz nie wpływa na naszą przyszłość. Nasz wygląd natomiast świadczy o naszej przeszłości – o naszych doświadczeniach, o tym, że jesteśmy mamami, że dokonałyśmy już czegoś niesamowitego i że jeszcze wiele osiągnięć przed nami.
To teraz z czystym sumieniem możemy zasiadać do świątecznych stołów i kumulować ilość tłuszczu do tych 30% 😛 tylko zgodnie z ww. zasadami….
A po Nowym Roku będziemy redukować. Jak to mówią „najpierw masa, potem rzeźba”.
Smacznego 😉
Polecam również Waszej uwadze podobny tekst, poświęcony wpływowi porównań społecznych na poczucie szczęścia (klik tu).
Jak się ma Wasza tkanka tłuszczowa? Jakie są Wasze spostrzeżenia?
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami w komentarzu poniżej postu. Informacje od Was są dla mnie ważne, gdyż pomagają mi się rozwijać. Jeśli podoba Ci się ten post i uważasz, że może być przydatny, to udostępnij go swoim znajomym na Facebook’u. Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie 😉 .
[FM_form id=”3″]