W ostatnich latach pojawia się coraz więcej artykułów na temat istoty wykształcenia w dzieciach empatii oraz asertywności. W wielu z nas budzi to nieco mieszane odczucia, bo przecież, jak to możliwe, że empatia i asertywność mogą iść ze sobą w parze? Cenimy empatię i staramy się ją pielęgnować, tak często, jak to możliwe. Wydaje nam się oczywistym jak postępować, by ją rozwijać i, że posiadając tę umiejętność dziecko będzie szczęśliwsze w spełnionych i wartościowych relacjach.
Jednak czy na pewno tak jest?
Empatia vs Asertywność
W swojej pracy z ludźmi obserwuję osoby, które działają z empatią, jednak bardzo często kosztem siebie, nie potrafią otwarcie powiedzieć o swoich potrzebach w obawie by komuś nie sprawić przykrości, nie zranić czyichś uczuć. Przystają na prośby czy naciski poświęcając swoje potrzeby, oczekiwania, pragnienia dla dobra i szczęścia innej osoby. W efekcie nie są szczęśliwi, a wręcz przeciwnie sfrustrowani i niezadowoleni.
Czy to jest właśnie to czego chcemy dla naszych pociech?
Oczywiście, że nie. To jest właśnie moment, w którym powstaje wspomniana synergia między empatią i asertywnością. Wprowadza ona swoistą równowagę. Sprawia, że szanujemy innych, potrafimy spoglądać na sytuację z ich perspektywy, dostrzegamy uczucia towarzyszące drugiej osobie, ale jednocześnie jesteśmy zgodni z własnymi potrzebami, postawionymi granicami i samym sobą.
Mieszanka tych dwóch, kluczowych umiejętności mogłaby nosić miano „empatycznej asertywności” i właśnie taką jej odsłonę dziś Wam przedstawię.
Codzienne potyczki…
Kojarzycie przestarzałe stwierdzenie, że „dobroć jest słabością”? Gdy zastanawiam się nad nim w kontekście empatii, nie jestem już pewna, że tak nie jest.
Któż z nas nie obawia się sytuacji, w której nasze dziecko zostaje skrzywdzone przez kogoś, kto bez skrupułów wykorzystuje jego wrażliwość, przekracza granice by osiągnąć własne korzyści. Co mam na myśli? Otóż przykładowej sytuacji nie musimy daleko szukać, zajrzyjmy do piaskownicy.
Wyobraźcie sobie sytuacje, w której obserwujecie jak Wasze dziecko bawi się w piaskownicy, buduje zamek, kopie dziurę, tunel, po prostu robi to, co sprawia mu przyjemność, radość, wywołuje uśmiech na jego twarzy. Aż miło popatrzeć prawda?
Jednak w pewnym momencie sielanka zostaje przerwana, gdy do zabawy wkracza rówieśnik i postanawia zabrać maluchowi ulubioną zabawkę. Brzdąc nie reaguje, nie płacze, nie wścieka się, nie jest nawet zdenerwowany, tylko spogląda ze smutkiem na utracony skarb. Jako rodzice doskonale wiemy co w tej sytuacji czuje nasze dziecko, sami czujemy się źle z tym co je spotkało. Co o tym myślicie? Co Waszym zdaniem było nie tak?
W moim mniemaniu najgorsza w tym wszystkim nie jest sama strata, to, że ktoś podszedł i odebrał dziecku jego własność, ale brak reakcji ze strony malucha, jego pasywna postawa, bierność…bezsilność…
To jest właśnie ten moment, kiedy powinniśmy zadać sobie pytanie: co zrobić by nasza pociecha potrafiła sobie poradzić właśnie w takich sytuacjach? W jaki sposób postępować, by w przyszłości potrafiła zawalczyć o siebie? Była pewna siebie, nie dała sobie zrobić krzywdy i co najważniejsze, wierzyła w swoje możliwości.
Co zrobić, by dobroć nie była słabością?
Wiadomym jest, że nie ma złotego środka, nie da się zaplanować każdego kroku i wytrenować asertywność tak, by dziecko posługiwało się nią automatycznie. To co można natomiast, to zakrzewić w nim sposoby postępowania, reakcji niczym „styl życia i bycia”, które jako nawyk będą wyskakiwały, jak zając z cylindra w konkretnych sytuacjach.
Jak to zrobić? Najlepiej jest zacząć od siebie, od wprowadzenia pewnych zmian w Waszym domu, bo to od relacji z najbliższymi zaczyna się poczucie własnej wartości, bez której pewność siebie nie może istnieć, a która jest tak potrzebna w wyznaczaniu własnych granic.
Poniżej znajdziecie kilka punktów będących wskazówkami na drodze do empatycznej asertywności.
Asertywni rodzice, czyli zacznijmy od siebie
Dzieci uczą się przez modelowanie, obserwując najbliższych w codziennych zmaganiach, wychwytują wzorce, którymi się posługują w przyszłości. To, czego nauczą się jako maluchy, zostaje na całe życie. Jeżeli w rodzinnych relacjach, każdy może swobodnie wyrażać swoje uczucia i potrzeby, staje się to dla dziecka, tak naturalne i oczywiste, że z ogromnym prawdopodobieństwem będzie w ten sam sposób postępowało w kontakcie z rówieśnikami.
Dajmy dziecku możliwość do wypowiadania swojego zdania
Bardzo duży wpływ na budowanie postawy naszego dziecka ma szacunek, który odzwierciedla zasada mówiąca o tym, że głos każdego domownika, nawet ten pochodzący od najmłodszego członka rodziny jest ważny i ma znaczenie. Wyrzućmy z naszego słownika popularne przysłowie: „Dzieci i ryby głosu nie mają”, które być może zdarzyło się nam słyszeć w dzieciństwie.
Miejmy realne oczekiwania, bo przecież dyskryminując czy „gasząc” nasze pociechy na co dzień, nie wykształcimy w nich asertywnych zachowań. Pozwólmy dziecku uczestniczyć w drobnych wyborach, w podejmowaniu decyzji dotyczącej np. tego co zje w restauracji czy refleksji na temat planowanego, wspólnego wyjazdu. Wyjdźmy z inicjatywą zadając pytanie: „Co zjadłabyś na obiad – zupę pomidorową, czy ryż z warzywami? To małe rzeczy, a wiele wnoszą do dziecięcego, asertywnego świata.
Konstruktywna informacja zwrotna
Brzmi złowrogo i poważnie? Nic bardziej mylnego 😉. Po prostu bardzo istotne jest, to w jaki sposób reagujemy na zachowanie naszych pociech. Gdy podczas codziennej zabawy dziecko uderzy nas zabawką, zamiast powiedzieć „przestań, jesteś nieznośny”, odnieś się do swoich uczuć oraz do konkretnego zachowania malucha. Powiedz: „Nie wolno uderzać, ponieważ to boli”, taka forma jest o wiele skuteczniejsza – nie kategoryzujemy dziecka, nie oceniamy go, tylko odnosimy się do jego zachowania, które zawsze można zmienić. Dziecko w praktyce uczy się w jaki sposób reagować nie raniąc uczuć.
Jasność reguł drogowskazem
Kilka podstawowych elementów: tłumaczenie, argumentowanie, przekonywanie, rozumienie, negocjowanie. Na pewnym etapie rozwoju ulubionym słowem dzieci jest „dlacego”, „cemu”, „po cio”, „cio to” itd. Gdy maluchy zaczynają się z nami komunikować słownie, zadają pytania, gdyż w ten sposób (dotąd niedościgniony i upragniony) poznają świat. Dlatego tak ważne jest byśmy cierpliwie, z uporem maniaka odpowiadali na pytania naszych pociech.
W sytuacji, gdy chcemy, aby brzdąc wykonał jakąś czynność, a ten pyta „dlacego”, pod żadnym pozorem nie odpowiadamy: „bo tak”, „bo ja tak mówię”, „bo tak trzeba”, „bo tak ma być”. Tego typu zwroty wyrzucamy z naszego słownika. Chcielibyście, aby ktoś się do Was w ten sposób zwracał? Wystarczy zwykłe uargumentowanie i wyjaśnienie np.: „powinieneś zjeść obiad, bo wtedy będziesz miał więcej siły do jazdy na rowerze”. Doprecyzowanie wypowiedzi tak niewiele kosztuje, a ma ogromne znaczenie i robi różnicę. (Po więcej szczegółów zajrzyjcie tu, tu i tutaj)
Stawianie granic
Bardzo ważnym elementem jest „wyrobienie” w dziecku umiejętności mówienia „nie” bez poczucia winy. Umiejętność ta pozwoli w przyszłości chronić szkraba zarówno w sytuacjach takich, jak ta przytoczona na początku tego wpisu, jak i w poważniejszych kwestiach dotyczących zdrowia bądź bezpieczeństwa (zastraszanie, oferowanie narkotyków – tzw. dylematy nastolatków). W jaki sposób to wypracować? Dajmy dziecku prawo do zaznaczania swoich granic, w prostych codziennych sytuacjach.
Jeżeli nie ma ochoty na pocałunki odwiedzającej Was cioci, niech tego nie robi. Jeżeli nie chce oddać dziecku swojej zabawki, niech nie oddaje. Postawmy się w jego sytuacji, czy sprawia nam przyjemność całowanie „obcej” osoby, albo czy oddajemy przechodzącemu znajomemu swój telefon, tylko dlatego, że chce pograć?
Nie robimy tego, bo nie mamy ochoty, bo nie taka jest nasza potrzeba, bo nie chcemy – i w porządku, mamy do tego prawo. Pozwólmy zatem na to samo małemu człowiekowi, szanujmy i dajmy mu owe prawo do powiedzenia „nie”, takiego bez poczucia winy i wyrzutów sumienia. Oczywiście możemy zachęcać dziecko do dzielenia się swoimi dobrami, ale nie zmuszajmy go do tego (Więcej na ten temat przeczytasz tutaj). Uczmy wzajemności – tłumacząc („jeśli ty pożyczysz Amelce to autko, ona pożyczy Tobie swoje”) – pozwólmy jednak na nienaruszalną własność i … samodzielne podejmowanie decyzji. Jednocześnie chwalmy za każdy przejaw uspołeczniania i wskazujmy dobre strony podwórkowej współpracy.
Szacunek i poczucie bezpieczeństwa
Umiejętność wyrażania swoich uczuć i przekonanie, że można bez obaw o nich mówić to bardzo ważny element nauki empatycznej asertywności. Nie wymaga on stosowania wymyślnych technik, wystarczy, że okażemy szacunek maluchowi. Kiedy i jak? Zwyczajnie, nie używając np. podczas płaczu dziecka zwrotów: „przestań się mazać”, „nie płacz chłopaki nie płaczą”, twierdząc, że „już nie boli” czy, że „nic się nie stało”, gdy dziecko się uderzyło i rośnie mu siniec, jak malowany. Proste sytuacje, a jakże istotne, bowiem dziecko, kiedy przeżywa smutek i złość, potrzebuje naszego wsparcia i zrozumienia, nie bagatelizowania i lekceważenia. Nie wpajajmy dziecku, że to, co „wypada” i co widzą inni jest ważniejsze niż jego uczucia – bo przecież to nieprawda (więcej na te temat przeczytasz tutaj).
Ostatnimi czasy coraz więcej mówi się o asertywności, to dlatego, że to właśnie od niej zależy jakość wszystkich budowanych relacji. Pewność siebie sprawia, że łatwiej radzimy sobie z porażkami, jesteśmy odporni na różnorodne reakcje otoczenia. Asertywna osoba samą postawą jest w stanie zahamować agresję innych i wie, jak odpowiedzieć, by emocje nie wzięły góry. Dziecko o silnym poczuciu własnej wartości, pewniej idzie przez świat zgodnie ze samym sobą.
Ważne byśmy pamiętali, że nieśmiałość to nie brak asertywności. Nawet ciche i zamknięte w sobie dzieci mogą zdobyć umiejętność odmowy, protestu czy pewności w wyrażaniu własnych opinii, zasad i potrzeb. Jako rodzice od samego początku jesteśmy wsparciem dla naszych pociech. Dzięki częstym rozmowom i wyrażaniu własnych uczuć, właściwemu zachowaniu pokazujemy dzieciom, w jaki sposób „smakować świat”. Jednocześnie potwierdzamy, że niezależnie od tego, co lubią i myślą, są i zawsze będą najważniejsze.
W jaki sposób Wy uczycie swoje pociechy asertywności? Jakie są Wasze doświadczenia w tym obszarze?
Podzielcie się ze mną nimi w komentarzach pod postem.
Ten tekst powstał w ramach wydarzenia „Mamo a skąd się biorą (asertywne) dzieci?”, zainicjowanego przez AsertywnaMama.pl we współpracy z Mama Balbinka, Pozytywne wychowanie, Z błyskiem w oku oraz Odnova ;-).
Do przeczytania ;-),
Karola