Każdemu zdarzają się takie dni, kiedy przytłacza nas rodzicielska rzeczywistość. Znacie ten stan, gdy maluch śpi tylko na naszych rękach, a każda próba odłożenia śpiącego leniwca kończy się przebudzeniem. Trzylatek natomiast średnio, co pięć minut wpada w furię, rzucając zabawkami gdzie popadnie, a każde słowo wypowiedziane do 8-latki sprawia, że oddala się ona od nas jeszcze bardziej?
Wiadome jest, że nocne igraszki niemowlęcia nie mogą trwać wiecznie, a napady złości, to jedna z faz rozwoju, która w mniejszym lub większym stopniu dotyka każdego dziecka. Jednak, gdy dochodzi do kumulacji zmęczenia, lepsze jutro wydaje się być niedoścignionym marzeniem, a utrzymanie nerwów na wodzy nierealnym osiągnięciem.
Niczym na bezludnej wyspie, na której wcale nie chcesz być
Czy nie masz wrażenia, że gdy po raz kolejny nie możesz dojść do porozumienia ze swoim dzieckiem, to tak, jakby ono znajdowało się na wyspie, a ty na stałym lądzie i dzieliły was fale wzburzonego oceanu? Mając do wyboru stały ląd bądź wyspę, zazwyczaj bardziej komfortowo czujemy się, gdy mamy pewny grunt pod nogami.
Tymczasem w chwilach, którym towarzyszą gwałtowne emocje, nasza pociecha stąpa samotnie, po niepewnych piaskach, nieznanej wyspy. Każdy nasz uszczypliwy komentarz czy kategoryczne polecenie, są niczym przypływ zalewający ostatnie fragmenty suchego lądu.
Podczas awantury, naszego brzdąca zalewana fala emocji, w związku z tym desperacko łapie się, każdego z sobie znanych zachowań, reakcji, byle tylko wyrzucić je z siebie i utrzymać się na powierzchni.
W takich chwilach gniew, frustracja, złość dopadają również nas – dorosłych. Szczególnie w sytuacji, gdy dziecko w ataku furii niewłaściwie się do nas odzywa, a zachowaniem przypomina diabła tasmańskiego.
[su_quote]„O nie! Nie możemy sobie na to pozwolić, na brak szacunku, nie tak go przecież wychowujemy…”[/su_quote]
Tkwiąc w tej trudnej sytuacji, nie jesteśmy w stanie złapać dystansu i spojrzeć na nasze dziecko jak na małego człowieka stojącego, pośrodku wyspy, gdzie wzburzone fale, coraz mocniej uderzają w jego stopy. W takich chwilach jest on bezradny, samotny, nie potrafi zapanować nad tym, co się z nim dzieje. Hormony stresu zalewają jego mózg. Dlatego też nie potrafi logicznie myśleć. Nie dostrzega, że z każdym agresywnym zachowaniem buduje mur i odsuwa się od nas.
Z drugiej strony, nawet my, dorośli, doświadczeni, dojrzali, będąc w oku cyklonu, często nie potrafimy zachować zimnej krwi, złapać dystansu, zmienić perspektywy, opanować się. To dlaczego, oczekujemy od naszych dzieci, że to osiągną.
Czego Twoje dziecko potrzebuje od Ciebie
Gdy dziecko wpada w furie, a jego zachowanie stanowczo przekracza postawione przez nas granice, trudno jest znaleźć w sobie na tyle siły, by z jednej strony zapanować nad emocjami, a z drugiej być dla niego wsparciem.
Tymczasem, w tym momencie, właśnie tego potrzebuje nasz mały, kipiący emocjami wulkan. Potrzebuje naszej pomocy, aby przejść tę trudną emocjonalną drogę, by pozbyć się nieprzyjemnych hormonów stresu, ponieważ dopóki poziom kortyzolu jest wysoki, nie jest zdolny do racjonalnego myślenia.
W chwilach takich jak ta, nasze dziecko nie potrzebuje niczego więcej prócz naszej empatii.
Tak wiem, że to bardzo trudne, ale niesamowicie skuteczne.
To nie takie proste
Skoro o hormonach stresu mowa, to w sytuacjach takich jak ta, nie ma możliwości, by również w nas one nie uderzyły. Czujemy się sfrustrowani, zirytowani, rozgniewani czy rozzłoszczeni. Nawet jeśli jesteśmy świadomi, że powinniśmy coś zrobić, aby dotrzeć do naszego dziecka, to emocje spowalniają zdolność jasnego myślenia. Wtedy nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów czy gestów.
Nawet jeżeli przed samym sobą zaprzeczamy odczuwanej frustracji, to prędzej czy później tłumiona emocja powraca w bardziej intensywnej formie.
Poniżej znajdziecie listę zwrotów, które sprawdzają się w naszych potyczkach i które możecie wykorzystać w trudnych, rodzicielskich chwilach.
Zwroty, które pozwolą Wam nawiązać kontakt z dzieckiem podczas kłótni
Tych kilka propozycji możecie użyć, by wyrwać siebie i dziecko ze spirali negatywnych emocji, słów i zachowań.
Poniższe zwroty, nie są ładnie brzmiącymi zdaniami, które kiedyś, gdzieś usłyszałam. To propozycje przygotowane w oparciu o wiedzę dotyczącą funkcjonowania mózgu w chwilach emocjonalnego wzburzenia oraz psychologicznych strategii łagodzenia stresu.
Dlatego, następnym razem, gdy nie będziecie mogli porozumieć się ze swoją pociechą, oraz gdy będziecie mieli pustkę w głowie – wypróbujcie jedno, bądź kilka z poniższych zdań.
1. Powiedz mi, jak się czujesz.
Nakłonienie dziecka do opisania emocji, które odczuwa – nawet jeśli to tylko słowo lub dwa – odbiera moc, siłę, intensywność tej emocji. W ten sposób angażujemy przedczołową korę mózgową, która działa jak strażnik i pomaga nam zachowywać się, jak na dorosłego przystało, gdyż odpowiada za panowanie nad sobą.
2.Chcę zrozumieć, jak się czujesz.
Ponownie, prowokujemy naszego szkraba, do znalezienia słów opisujących, targające nim emocje. Bez wątpienia pomoże to załagodzić reakcję i przejść przez gwałtowne emocje. Jednocześnie tym zwrotem pokazujemy empatię, którą go darzymy. Empatia pozwala zbudować most między lądem, na którym stoimy, a wyspą, na której jest nasza pociecha.
Podczas komunikacji z dzieckiem bardzo ważna jest pozycja naszego ciała – powinniśmy zniżyć się do jego wysokości, patrzeć dziecku w oczy i naprawdę słuchać tego, co ci mówi.
3. Kocham Cię, nawet gdy czujesz złość…
Jestem pewna, że już wiesz, dlaczego to wyrażenie działa. Dzieci potrzebują naszej bezwarunkowej miłości, aby móc w pełni rozwijać się fizycznie i emocjonalnie. Ten zwrot pokazuje maluszkowi, że, nawet kiedy się nie dogadujecie, wciąż go kochasz.
Zamień „złość” – na tę emocję, którą dostrzegasz u dziecka, bądź o jakiej ono mówi podczas waszej rozmowy.
4. Nie ma nic złego w tym, że czujesz wściekłość.
Jeśli nasze dziecko próbuje stłumić to, co czuje, to najprawdopodobniej w przyszłości, to uczucie się nasili i uderzy w jeszcze bardziej nieprzyjemny sposób. Emocje są naturalną częścią człowieczeństwa, nawet te niezbyt przyjemne. Każda z nich czemuś służy (więcej na ten temat przeczytacie tu => klik). Otwarcie dając przyzwolenie na okazywanie nawet tych niekomfortowych emocji, przekazujemy dziecku, kształtujemy w nim akceptację dla uczuć, a to pierwszy krok w stronę regulacji emocjonalnej.
Analogicznie, podczas rozmowy zmieniamy „wściekłość” na emocje, których doświadcza nasza pociecha.
5. Czy mogę Cię przytulić?
W trudnych, emocjonujących sytuacjach, w mózgu dziecka zachodzi wiele zmian, szczególnie uaktywnia się ciało migdałowate. Kiedy odczuwamy negatywną emocję, ciało migdałowate zaczyna działać jak nadreaktywny alarm samochodowy. Wtedy mózg zamyka się na logikę i interpretuje każdą drobnostkę jako zagrożenie. To dlatego, umoralniająca rozmowa z dzieckiem, gdy jest zdenerwowane, nie ma najmniejszego sensu, bo nie przyniesie żadnego pożytku.
Dobra wiadomość jest taka, że przytulając malucha, zarówno on, jak i my otrzymujemy dawkę uszczęśliwiających związków chemicznych: oksytocyny i serotoniny. Oksytocyna zmniejsza reaktywność ciała migdałowatego. Pamiętaj jednak, by uścisk był czuły i trwał minimum 6 sekund (o tym, dlaczego, tak jest, napiszę już niebawem).
6. Weźmy razem głęboki oddech.
Głębokie i odpowiednie oddychanie pomaga zatrzymać reakcję stresową naszego organizmu i obniżyć częstość akcji serca. To jedna ze strategii, którą zarówno my, jak i nasze dzieci możemy wykorzystać w chwilach wzmożonego napięcia.
7. Jak mogę Ci pomóc?
Zadanie tego pytania sprawia, że dziecko zaczyna się zastanawiać nad rozwiązaniami tej trudnej sytuacji, zamiast skupiać się na negatywnych emocjach. Żeby efektywnie myśleć, maluch musi zaangażować swoją korę przedczołową. Jeśli nawet nie jest w stanie się skupić, to sam fakt, że oferujemy mu pomoc, sprawia, że się nieco uspokoi.
8. Czy możemy zacząć od nowa?
To pytanie działa jak przycisk resetowania. Może się jednak zdarzyć, że przy pierwszych kilku podejściach spotka się z odmową. Warto jednak wytrwale próbować, gdyż to sformułowanie może okazać się kołem ratunkowym wybawiającym Was z nie jednej, rodzinnej opresji.
9. Przepraszam za …
Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Mamy prawo do popełniania błędów oraz do ich naprawiania. Nie ma lepszego sposobu na wykształcenie w dziecku takiej umiejętności jak pokazywanie mu tego na co dzień.
Zastanawiasz się „Jak to? Dlaczego? Przecież, to on zachował się niewłaściwie.”
Warto jednak pamiętać, że to my jesteśmy rodzicami i to naszą rolą jest wprowadzić dziecko w emocjonalny świat. Być może sytuacja nie była tak jednoznaczna, jak nam się wydaje. Zastanówmy się, czy nie użyliśmy nieodpowiednich słów bądź tonu, czy nie przenieśliśmy frustracji z pracy do domu. A może puściły nam nerwy, ponieważ przez ostatnie trzy lata nie spaliśmy dłużej niż trzy godziny i zmęczenie wzięło górę?
Pamiętajcie jednak, że przeprosiny, które w swej konstrukcji zawierają słowo „ale” nie są skuteczne:
[su_quote]”Przykro mi, że straciłem panowanie nad sobą, ale powinieneś zachowywać się lepiej.”[/su_quote] Taka forma nie zadziała. Więcej na temat przeprosin przeczytacie tutaj => klik
10. Następnym razem będę…
Istotną częścią przeprosin jest obietnica zmiany na lepsze. Dlatego podczas przepraszania warto powiedzieć: [su_quote]„Przykro mi, że straciłem panowanie nad sobą, następnym razem postaram się zachować spokój”.[/su_quote]
Być może zainteresują Cię również:
- Jak wspierać rozwój emocjonalny dziecka
- Jak pomóc dziecku radzić sobie z agresją rówieśników
- Czym są napady złości u małego dziecka i jak sobie z nimi radzić
- Jedno zdanie, które zainspiruje dziecko mówiące „nie dam rady”
- Najważniejsza umiejętność, której powinno się nauczyć każde dziecko
- Rodzicu przeproś swoje dziecko. O nauce przepraszania słów kilka…
Jakie są wasze sposoby na nawiązanie kontaktu z Waszymi pociechami?